Skip to main content

30 minut od domu

By 04-09-201225 listopada, 2014Projekty

Moje założenie: znaleźć się 30 minut od Warszawy i zrobić zdjęcia do bloga.
Nigdy nie wiedzieć, co się zobaczy,  za każdym razem dać się zaskoczyć.
Jak tam dotrzeć? Pójść, jechać, lecieć… Samochodem, kolejką, pociągiem, samolotem…

Dwa sposoby:

Można organizować wycieczki docelowe, jeśli ma się pomysł, czas i ochotę,  lub też wykorzystywać sytuacje życia codziennego, fotografując bardzo często przy nadarzającej się okazji.

Jedyny problem: brak zegarka,  którego nie noszę już od paru lat. Szukam więc tej godziny i zawsze gdzieś się znajdzie. Ważne, żeby zdążyć  na czas. Czasem za późno, bo minie już  40 minut. Spóźniłam się. Trudno,  uda się następnym razem.

Wiele czynników wpływa na to, w jakim miejscu znajdziemy się po upływie tego założonego czasu. Miejsce zależy od upływającego czasu.

Opóźnienie pociągu, lejący deszcz, krzyczące dzieci w samochodzie, korki – zmieniają miejsce, gdzie zrobię dziś swoje zdjęcia. Ważna jest także moja determinacja, czy się spieszę, czy zwlekam, czy mam chęci i dobry humor.  Czyli to wszystko zależy ode mnie i nie ode mnie. Trochę kontroli, trochę przypadku i dużo szczęścia.

Pozbierałam wszystkie rozkłady kolejki podmiejskiej i podkreśliłam miejscowości znajdujące się 30 minut drogi od Warszawy. Myślę o tym,  aby pociąg się nie spóźnił, co czasami się udaje.

Wysiadam w obliczonym Żyrardowie, wspaniałym industrialnym mieście, gdzie czas jakby się zatrzymał. Jest to 30 minut od Warszawy i 100 lat od Warszawy. Zapominam całkowicie o Warszawie, która jest teraz tylko miejscem 0.00 w moim planie.

Zaczyna się nowa przygoda. Na dworcu widzę starszego pana. Elegancki, w kapeluszu i ciemnym płaszczu, przechodzi obok, a ja czekam i rozglądam się. Robię pierwsze zdjęcia. Idę na kawę do baru, nie oczekując niczego szczególnego, tylko obserwując. Myślę o ludziach, których widzę, dziwię się, zastanawiam. Wchodzę do „ciucholandu”, a tam ten sam starszy pan przymierza wielkie żółte słuchawki. Śmieszna scena. Robię zdjęcie. Starszego pana spotykam ponownie po południu z zakupami, a potem jeszcze na rowerze. Był wciąż 30 minut od Warszawy.

Co zrobić, jeśli pociąg ma za duże opóźnienie, nie zatrzymuje się albo kiedy jedzie się do Krakowa, a jest się 30 minut od Warszawy? Nie ma innego wyjścia niż zrobić zdjęcia w pociągu. Niektórzy ludzie pięknie śpią w podróży.

Zatrzymuję samochód 30 minut od Warszawy, przy wiadukcie. Wysiadam i nie widzę niczego, wokół jest pusto i nieładnie. Z założenia fotografuję 30 minut od Warszawy, niezależnie czy jest ładnie, czy też nie. Czyli co teraz? Wiadukt nad drogą pomalowany żółtą farbą?  Widzę wielkie litery PZU na środku pola…To mam dzisiaj do zaoferowania na blogu… To właśnie jest to dzisiejsze 30 minut od Warszawy.

Nie dopuszczam do siebie myśli, że 30 minut od Warszawy mogę nie zrobić zdjęcia, że nie będzie niczego do sfotografowania. Czasami potrzebuję trochę cierpliwości czy wysiłku, aby zagłuszyć myśl, że tutaj nie da się zrobić zdjęcia.  Na brzydkim moście idzie kobieta, jest piękne światło. Co ta kobieta akurat tutaj robi? Tu nic nie ma. Robię parę zdjęć i wracam zadowolona do domu. To niesamowite, że nawet w takim miejscu można coś dostrzec.

Jeśli nie widzę niczego interesującego, zaczynam szukać obrazów tak jak grzybów w lesie. Jeśli ktoś ma pasję zbierania grzybów, to zrozumie. Zdarza się często,  że jest ich mało, że ktoś już zebrał, że jest za mokro czy za sucho, że są schowane, robaczywe lub trujące. Ale kiedy już się je znajdzie, ma się radość nawet z  małej kurki czy rydza, a co dopiero z prawdziwka. Muchomora zawsze się podziwia…

Blog nie zobowiązuje. Ulotne, łatwe, szybkie, instynktowne umieszczanie zdjęć. Ale dyscyplinuje, zmusza, albo raczej stymuluje. Jego istnienie motywuje do  publikowania kolejnych postów. Zdecydowałam się na nowy post  raz  w tygodniu jak jestem w Warszawie.

Wszelkie obowiązki życiowe muszą pozwolić na tę chwilę z aparatem, 30 minut od Warszawy.  Każdy post jest zupełnie inny. Inny styl, inny temat, inna pogoda, inny humor. Widać po nim nastrój dnia, barwy dnia, chwili. Jest jak kolorowy dziennik …

Zobacz więcej w 10 numerze PokochajFotografie.pl, Tekst: Barbara Caillot Dubus