Skip to main content

36 klatek

By 04-09-201218 listopada, 2013Projekty

Lubię podróżować. Lubię podróżować z aparatem. W podróży aparat zastępuje mi dziennik, jest formą pamiętnika z wyprawy, w myśl zasady, że zdjęcie zastępuje setki słów

W trakcie podróży robię zdjęcia prawie z natężeniem „japońskiego turysty”. Już w tym momencie można zadać pytanie – po co? Przecież IV-te przykazanie dekalogu fotografa mówi – mniej a lepiej. Na to mam jedną tylko odpowiedź – tak lubię, tak rozumiem realizować się w podróży.

Wynikiem każdego wyjazdu jest kilka tysięcy zdjęć, 4000, 5000 i więcej. W sumie nikomu oprócz mnie niepotrzebnych, w większości nieczytelnych kontekstowo, banalnych i nawet o wątpliwej jakości. Ich przeglądanie ma dla mnie jednak wartość poznawczą i emocjonalną, ponieważ swoją podróż odbywam po raz drugi, już bez filtru „znieczulenia” wywołanego zmęczeniem, dolegliwościami zdrowotnymi, znużeniem i zobojętnieniem, które występuje w każdej podróży. Jest to po części odkrywanie na nowo miejsc, w których byłem.

Chciałbym mieć obraz tego, co udało mi się zrealizować już nie tylko w postaci pamiętnika, ale też w formie mającej jakąś wartość fotograficzną. Czy mogę być zadowolony z niektórych zdjęć? Czy widoczny jest rozwój mojej fotografii? Bez względu na to, gdzie na tej drodze się znajduję, to jest to jednak droga i chciałbym się posuwać naprzód, czyli rozwijać.

Fotografię można przyrównać do piłki nożnej. Najbardziej masowa i popularna, najłatwiejsza, posiada poziom amatorski, półprofesjonalny i zawodowy. Można fotografować w A klasie, można w lidze okręgowej i jest też ekstraliga, nie mówiąc o Lidze Mistrzów. Obie też posiadają podobnie banalny sens i sposób realizacji – kopnąć piłkę = nacisnąć migawkę i jest efekt…. I ja jestem piłkarzem, i jest piłkarzem Messi.  Ja jestem fotografem i jest fotografem pan Tomasz Tomaszewski.

Dla mnie bramka strzelona przez moje dziecko na podwórku lub w rozgrywkach szkolnych niesie większy ładunek emocji i satysfakcji niż bramki strzelone przez uczestników Ligii Mistrzów. Tak samo też dla mnie jest z fotografią i dlatego lubię robić zdjęcia, właśnie dla tych emocji. Uwielbiam jednak również oglądać Real, podobnie jak lubię oglądać National Geographic. Tam oglądam Mistrzów.

A co z moją A-klasą? Jak popatrzeć na siebie, dostrzec gdzie jestem na drodze do „fotograficznej Barcelony”? Można powiedzieć, że to śmieszny i nieosiągalny cel, a na to mam tylko jedną odpowiedź. Może cel nie jest ważny, ważna jest droga, ważne jest to, czy potrafię wybrać drogę i czy robię na tej drodze postępy.

Dla określenia tej drogi i swojego na niej miejsca, po wielu inspirujących lekturach, rozmowach, a raczej słuchaniu osób mających Coś do powiedzenia i nie ukrywam stanowiących swoimi dokonaniami wzorce, zrodził się w mojej głowie pomysł, aby każdą swoją podróż zamknąć w „36 klatkach”.

Liczba 36 jest sentymentalnym nawiązaniem do klasycznej błony fotograficznej, posiadającej do naświetlenia 36 klatek. To jak zrobić symulację, że wyruszam w podróż z jednym filmem i wykonuję tylko 36 zdjęć. Nie mniej, nie więcej, ale dokładnie 36.

W sumie jest to proste, można powiedzieć, że banalnie proste. Wystarczy z liczby zrobionych zdjęć /setek, tysięcy/ wyrzucić liczbę pomniejszoną o 36 i mamy oczekiwany wynik końcowy dumnie brzmiącego „projektu 36”.

Można też zastosować metodę selekcji przez odrzucanie, aż dojdziemy do zakładanego zbioru liczącego 36 klatek. Dla mnie jest to bolesna szkoła asertywności, uczenia się patrzenia na swoje zdjęcia krytycznie, a zarazem ogromna szansa uczenia się na własnych błędach, niedoskonałościach. Jednocześnie, co było dla mnie najbardziej zaskakujące, dzięki temu przybliżam się do odpowiedzi co mnie naprawdę interesuje, inspiruje w fotografii, gdzie znajduję największy obszar satysfakcji. Myślę, że poszukiwać i trenować musi każdy, bez względu na poziom ligi, w której gra.

Można powiedzieć, że to banał, że to nudne, przecież lepiej ten czas poświęcić na robienie kolejnych zdjęć. Tak, ale fotografowanie na przykład w trakcie fotoekspedycji to mecz. Natomiast analiza swoich zdjęć to według mnie ciężki trening, to jest bezcenna możliwość nauki. To też darmowy /nie licząc czasu/ wkład w samokształcenie.

Co jest główną zaletą realizacji „projektu 36”? Moim zdaniem najważniejsza jest konieczność dokonania wyboru. Ty, bo nikt inny, musisz dokonać wyboru. Co może wydać się kuriozalne, wybór ten nie będzie obrazem tego, gdzie byłeś, jakie zdjęcia zrobiłeś, co widziałeś. Ten wybór będzie mówił o tobie, o tym, kim jesteś. Jest to swego rodzaju fototerapia, w której przez zdjęcia opiszesz siebie.

Moje zdjęcia będą moim wyborem, określeniem współrzędnych, gdzie jestem na swojej drodze i jaki dystans udało mi się pokonać w byciu lepszym. Przy pokorze, przy szczerym podejściu w ocenie swoich zdjęć, każdy wykonany projekt „36 klatek” ubogaca wnętrze i uczy pokory.

Co daje taka konsekwentna realizacja „36 klatek”? Wymienię kilka doświadczonych przeze mnie korzyści:

– konieczność wykonania selekcji

Na początku jest to łatwe, ale stopień trudności rośnie i zaczyna być stromo na etapie około 70-200 zdjęć. Coraz bardziej świadomie i krytycznie podchodzę do poszczególnych zdjęć, coraz bardziej muszę być asertywny i krytyczny. Na tym etapie już muszę zacząć podejmować decyzję, gdzie z dwóch-trzech podobnych zdjęć pozostawiając jedno eliminuję pozostałe.

– eliminacja jest to fascynująca droga rozwoju,

ponieważ każde odrzucone zdjęcie przybliża do fotografii, która jest realizacją moich oczekiwań. Odrzucone fotografie mają większe znaczenie niż te zachowane. Z każdą odrzuconą fotografią uświadamiam sobie, czego nie chcę, zawężam pole własnych poszukiwań.

– muszę zacząć określać czym będą wybrane zdjęcia

Czy pojedynczymi 36 zdjęciami, czy jednak chcę pójść w jakimś kierunku? Zmierzyć się z  portretem, krajobrazem, zdjęciami sytuacyjnymi? W ramach 36 można pokazać 3-7 ujęcia w stylu reportażu. Zaczynam myśleć i uświadamiać sobie czym dysponuję. Konfrontuję pomysły z możliwością realizacji i nie jest lekko.

– zastanawiam się już nad pojedynczymi fotografiami

Jest to bezcenna możliwość uświadamiania sobie, dlaczego właśnie to zdjęcie przechodzi do wyższej rundy, a dlaczego inne niestety odpada. Wydaję wyrok, ale staram się to zrobić z odpowiedzią „dlaczego”? Zastanawiam się czy to odrzucone mogłoby mieć szansę, gdybym spróbował zrobić je w inny sposób. Inny kadr, inny punkt widzenia.

– wracam to sytuacji powstania zdjęcia

Tylko ja wiem, w jakich okolicznościach powstało to zdjęcie. Tylko ja, patrząc na daną fotografię, widzę więcej, ponieważ mam gdzieś w głowie, co było poza kadrem, z jakiej pozycji robiłem zdjęcie, co mogłem przeoczyć, gdzie mogłem stanąć, uklęknąć, wspiąć się, co mogłem zmienić w ustawieniach aparatu.

– oglądanie i selekcja zdjęć to dla mnie trening

Mam świadomość, że każdy musi trenować, musi też oceniać swoje dokonania. Oglądanie Ligi Mistrzów jest jak oglądanie albumu uznanego fotografa. Widzimy tylko efekt końcowy i wydaje nam się, że oni już tak mają – nie dostrzegamy, że jest to wynik ciężkiego treningu. Oprócz trenowania techniki jest to też wynik godzin spędzonych na oglądaniu własnej gry i dostrzeganiu błędów oraz ich świadomej eliminacji.

– zrozumienie błędów i niedoskonałości odrzucanych zdjęć jest jak programowanie systemu matrycowego pomiaru światła w aparatach

Ładuję w swoją pamięć setki, tysiące zdjęć i potem wierzę, że musi przyjść efekt powtarzalności, gdy intuicyjnie odczuję de ja vu i będę miał szansę nie powtórzyć już opisanego błędu.

– świadomy wybór 36 klatek daje mi większe poczucie pewności

To jest mój świadomy wybór. Będąc przekonanym do tych zdjęć jestem przygotowany do krytycznej dyskusji, a jednocześnie do ich prezentacji i oceny.

– realizacja „36 klatek” powoduje, że wśród zachowanych 36 będą nadal zdjęcia lepsze i gorsze, dalej mógłbym je odrzucać, ale coś musi zostać

Te, które wybrałem, będą drogowskazem dokąd zmierzam i co mnie w fotografii pociąga. W sumie na tym mi zależało, nawet w mojej A-klasowej lidze. Po prostu „Pokochałem fotografię” tak jak umiem.

Ten tekst powstał po pobycie na fotoekspedycji w Nepalu organizowanej przez PokochajFotografie.pl. Miałem przyjemność poznać i przebywać ze wspaniałymi osobami. Dziękuję Wam za wspólną przygodę.


Zobacz więcej w 12 numerze PokochajFotografie.pl, Tekst: Stefan Pietrykiewicz